Odyn podejrzewa, że dowódcy mrocznych zostali uwolnieni i atakują Atlantydę. Jednak musi mieć pewność, nim powiadomi króla. Czy mistrz odkrył sekret mrocznych, który tak skrzętnie chronili?
Na Moce, to chyba koniec świata, stwierdził Odyn, słuchając w skupieniu raportu Aresa na temat ostatniego, nieudanego polowania na arachnę. Nagle gładka powierzchnia Oka Ra zadrżała, a twarz młodego dowódcy rozlała się jak akwarela. Przez chwilę zniknął także głos. Nie minęła chwila, a twarz młodzieńca ponownie pojawiła się w odbiciu.
— Nie mam wątpliwości mistrzu. — Odyn usłyszał niewyraźny głos Aresa.
— Mógłbyś powtórzyć, coś przerwało.
— Tak. W Atlantis grasuje arachna. Nie mam wątpliwości.
— Jesteś pewien? — Odyn wbił w niego zaciekawione spojrzenie i nim usłyszał odpowiedź, podsumował. — Na Jasność, one wymarły jakieś 500 lat temu. — Mistrz chwycił się za głowę.
— Gdy czekałem na demona, podszedł do mnie jakiś marynarz. Powiedział, że kilka dni temu, za nim odkryto zwłoki, zaginął jego kamrat. W noc, gdy widział go po raz ostatni wyszedł z karczmy z jakąś panną. — Ares zwiesił na chwilę głos. — Podobno często pojawiała się w karczmie. Nikt jej nie zna, a od momentu, gdy odkryto zwłoki marynarzy, ona też przepadła jak kamfora.
— I co z tym marynarzem? Jego zwłoki też znaleziono w zsypie?
— Nie. Jego kum podejrzewa, że może jeszcze żyć. Opowiadał też o wojowniku z ametystowym mieczem, który wcześniej rozmawiał z dziewczyną. Jest tylko jedna istota, która nosi taki miecz, to...
— Tanatos. — Uprzedził jego słowa Odyn. Ares westchnął. — Bóg wojny w Atlantis?
— Bóg wojny, arachna, zniszczone Heliopolis. — Wyliczył Ares i pochylił się bardziej w stronę przekaźnika. — Odynie mroczni zwarli szyki i atakują nas z ukrycia, a wybrańcy stali się zbyt leniwi i opieszali, aby to zauważyć.
— Mam nadzieję, że się mylisz Aresie. Mimo wszystko trzeba to zbadać. Wyślę kilku herosów, aby sprawdzili miejsca, gdzie uwięziliśmy mrocznych bogów. Musimy mieć pewność.
Ares kiwnął głową. Jego twarz ponownie przybrała kamienny, zimny wyraz.
— Jest jeszcze coś.
— Nie wiem, ile złych wiadomości jeszcze zniosę? — westchnął Odyn i przesunął palcami po czole. Spojrzał na odbicie herosa. — Mów.
— Jeśli marynarz nadal żyje, to mamy do czynienia z Pajęczą Wdową — zawiesił na chwilę głos — bogini ma zdolność rozrodu, a to oznacza, że szukała samca. Zabiła pozostałych, bo nie odpowiadali jej kryteriom, za to świetnie nadawali się na pożywienie dla młodych.
— Nawet tak nie myśl. — Odyn zbladł jak pergamin, a jego oczy stały się ogromne. Broda mu zadrżała. — Jeśli faktycznie to Pajęcza Wdowa, stolica jest w niebezpieczeństwie. Jak to się rozpleni… — zadrżał. — Znajdź ją i zabij.
— Tak jest. Oddział z Heliopolis jeszcze nie dotarł. Wiadomo, czy udało im się wyruszyć przed zniszczeniem? Mam po co czekać?
— Niestety — Odyn wyprostował się i zrobił kilka kroków po gabinecie — zwiadowcy nikogo nie znaleźli. Nikt z nich jeszcze się nie zameldował. — Mistrz zatrzymał się w pół kroku. — Nie czekaj na nich. Poproś o wsparcie króla i działaj. Nie ma co zwlekać, szczególnie jeśli masz rację i to sama bogini.
— Dobrze. Może uda mi się zwerbować kogoś z Libii.
— Tak zrób. Wyślę ci kilkoro kadetów już gotowych na łowy. Dobrze im zrobi praca w terenie.
— Mistrzu, jesteś pewien to arachna. Może…
— Demon jak każdy inny. Jeśli nadchodzi wojna, każdy miecz będzie nam potrzebny i lepiej niech już jest zaprawiony w boju.
— Dobrze. Czekam na informacje. Odmeldowuje się.
— Niech Moce cię strzegą, Aresie.
— Niech Moce cię strzegą, Mistrzu.
Po chwili nastała długa, nużąca cisza. Odyn opadł ciężko w fotel i przesłonił dłonią oczy. Co się działo z tym światem. Nagle poczuł, że tracą kontrolę. Po tylu wiekach spokoju i dobrobytu znów groziła im wojna.
Odetchnął i zadarł głowę. Na suficie, tuż nad jego głową rozciągał się ogromny fresk przedstawiający bitwę, jedną z miliona, które przyszło im stoczyć.
Zastępy walkirii, alatumrii i atlantyckiej armii przeciw mrocznym. Jasna, piękna armia owiana glorią chwały, otoczona światłem Mocy a naprzeciw niej mroczne, plugawe zastępy demonów.
Jego zadumę przerwało niespodziewane, ponowne migotanie Oka Ra. Odyn wyprostował się i uruchomił przekaźnik.
— Odynie?! — Zobaczył przerażoną twarz wyroczni. Jej całe ciało drżało jak liść osiki, a twarz była blada. Musiało wydarzyć się coś złego. Wyprostował się, prawie zrywając się na równe nogi.
— Pytia? Co się stało, na Jasność?
— Napadli nas. Przyślij herosów.
— Kto? Jak to?
— Delfy są pod obstrzałem. To Tanatos i jego armia mrocznych. Miałam wizję o oblężeniu Delf. Z siostrami więc założyłyśmy pierścienie Uroborosa dla wzmocnienia ochrony. Gdy kończyłyśmy recytować zaklęcie, było to tuż przed wschodem, nagle niebo rozerwał jasny błysk, a pod murami już grupowały się oddziały mrocznych. Zdążyłyśmy wszcząć alarm i zabezpieczyć miasto. — Pytia złapała oddech. — Mam nadzieję, że to ich powstrzyma na tyle długo, że zdołacie do nas dotrzeć. — Wyrocznia pochyliła się w stronę przekaźnika i szepnęła. — Nie wiem jakim cudem udało im się tak szybko dotrzeć pod mury. Nikt ich nie zauważył, a są ich tysiące. — Wstrzymała oddech. — Nasz portal nie działa, więc musicie użyć tego w Hijo. — Pytia nagle zastygła i zamilkła. Ktoś wszedł do jej komnaty.
— Co się tam dzieje?!
Odyn usiłował podejrzeć, z kim wyrocznia rozmawia, ale nim ponownie zdążył o to zapytać, kobieta nagle rzuciła się w kierunku okna. Zastygła. Patrzyła przez chwilę na coś, co znajdowało się poza murami miasta i milczała.
— To nie możliwe — szepnęła i odwróciła się stronę przekaźnika. — Odynie to jakiś cud.
— Co takiego? Pytio, co tam się dzieje? O czym ty mówisz?
— Zniknęli. — Podbiegła uradowana do Oka Ra, zajrzała, pochylając się mocno. — Odeszli. Ot tak. Zwyczajnie. — Klaskała uradowana.
— To niemożliwe. — Odyn zadrżał. — Posłuchaj, Tanatos nie odpuszcza. On nigdy się nie poddaje. Nie bądź naiwna, jeśli to był on, to szykuj się na ponowny atak.
Wyrocznia odwróciła się do niego i spojrzała na Odyna przerażonymi, ogromnymi oczami. Twarz miała zastygłą w zdziwieniu. Patrzyła na niego i nie potrafiła wydusić z siebie już więcej słów.
— On wróci. Musisz być gotowa na atak. — Odyn powtórzył i nagle dotarło do niego kilka szczegółów. — Założyłaś pierścienie Uroborosa? — Pytia przytaknęła. — Pojawili się znikąd i równie szybko zniknęli?
— Tak.
Odyn wybałuszył oczy i otworzył usta. Przez jego umysł przesunęło się tysiące informacji. Ponownie spojrzał na wyrocznię.
— Nie to niemożliwe — wydusił z siebie.
c.d.n.
Klątwa Atlantydów - Tanatos
Klątwa Atlantydów - Ares
Klątwa Atlantydów - Malachaj
Klątwa Atlantydów - Diana
Klątwa Atlantydów - Achnaton
Klątwa Atlantydów - Odyn
Klątwa Atlantydów - Aszka
Klątwa Atlantydów - Wyrocznia
Klątwa Atlantydów - Gorgona
Klątwa Atlantydów - Królowa
Klątwa Atlantydów - Balzak
Klątwa Atlantydów - Izyda
Klątwa Atlantydów - Dżin
Klątwa Atlantydów - Zarisa
Klątwa Atlantydów - Meduza
Klątwa Atlantydów - Atria
Klątwa Atlantydów - Mot
Klątwa Atlantydów - Tezeusz
Klątwa Atlantydów - Amfitria
Klątwa Atlantydów - Kuszi
Klątwa Atlantydów - Feniks
Klątwa Atlantydów - Marek
Klątwa Atlantydów - Lilith
Klątwa Atlantydów - Kuszi
Komentarze