Kuszi nie chce być wybrańcem i od pierwszych dni pobytu w akademii, wyraźnie się z tym nie kryje. Jednak, gdy dowiaduje się, co czeka, każdego odrzucającego znamię wybrańca postanawia się jeszcze nad tym zastanowić. Czy to Marek zmieni jej nastawienie?
Kuszi pospiesznie szła krętą ścieżką, wijącą się przez całą wyspę i łączącą się z główną drogą wiodącą do kompleksu akademii. Za nią, lekko opieszałym, ale zamaszystym krokiem podążała Izyda. Szły i milczały. Po drodze minęły rozłożyste polany, skaliste uskoki, niewielki zagajnik i ogromny, na kilka stadionów kryty basen oraz sadzawki z gorącymi źródłami.
Białe kamienie, rozsypane na ścieżce i wymieszane ze żwirem, połyskiwały w porannym słońcu, tworząc złudzenie złotej drogi. Powietrze pachniało solą i wilgocią.
Kuszi niestrudzenie, przez całą trasę, przygotowywała w myślach cudowną przemowę, która pełna była kąśliwych cytatów i filozoficznych wywodów oraz psychologicznych prawd, a wszystko po to, aby przekonać wielkiego mistrza Odyna do tego, że ona tu nie pasuje.
Na barkach wybrańca spoczywała ogromna odpowiedzialność, dlatego nie każdy mógł nim zostać. Zgodnie z treścią przymierza zawartego między Rajzelem a Ofelią i Eurydonem tylko dziecko posiadające krew Atlantydów oraz te, które odziedziczyło ich gen - mogło zostać herosem.
Także, zgodnie z przysięgą, którą złożyli protoplaści wybrańców, każdy naznaczony musiał zostać wojownikiem strzegącym harmonii na świecie i nie wolno mu było nawet marzyć o innym życiu. Wszelkie mieszanie się wybrańców z Innymi, demonami, upadłymi, każdą istotą, która nie była człowiekiem, czy wybrańcem było karane klątwą lub śmiercią.
Kuszi już miała plan na siebie i nie była to Walhalla. Chciała czegoś więcej. Pragnęła zasiąść na tronie Atke jako wielka magini jak jej matka. Wolała bale od polowań i suknie od zbroi, czy miecza.
Jednak wciąż tkwiła w akademii i jeszcze nie miała pomysłu, jak się z tego wymigać. Teraz nadarzyła się okazja. Wystarczyło przekonać wielkiego mistrza, że w ogóle się do tego nie nadaje. Co wbrew pozorom nie było proste.
Wiedziała, że dopóki nie przejdzie szkolenia i nie ujawni się jej osobliwy talent, nikt nie wyrzuci jej z akademii, ale nie była głupia. Była świadoma, że nikt też nie pozwoli jej stąd odejść ot tak. Na szczęście jej dar milczał, dlatego złośliwi nazywali ją dziwadłem, impotentem i odmieńcem. Jeśli taką cenę musiała zapłacić za wolność, to trudno. Pogodziła się z tym już dawno.
Co mogła zrobić? Był czas, gdy ciężko pracowała, aby dar się aktywował, ale on jak na złość wolał pozostać w ukryciu. Przestała, więc chcieć. Przestała się starać. Odpuściła. Teraz skupiła swoje myśli na czymś innym. Na tym, jak wydostać się z akademii i wrócić do pałacu.
— Nie pozwolą ci odejść. — Kuszi nagle usłyszała za sobą cichy głos Izydy. Odwróciła się energicznie i zmrużyła złowrogo oczy. Izyda szła powoli, ostrożnie stawiała kroki, jakby stąpała po rozżarzonych kamieniach. Wzrok wbiła w dal. Kuszi się zatrzymała. Już miała powiedzieć coś złośliwego i błyskotliwego, ale ugryzła się w język.
— Dlaczego? — Spytała i wbiła wzrok w rudą.
— Bo jesteś wybrańcem, masz zbyt potężną moc. Jeśli nie przejdziesz szkolenia, wypędzą cię i rzucą na ciebie straszliwą klątwę. — Izyda popatrzyła na nią bardzo poważnie. — Przy dobrych wiatrach, bo zazwyczaj zabijają tych, którzy nie staną się wybrańcami. Nikt nie będzie ryzykował, że oszalejesz od mocy i staniesz się demonem.
Kuszi skamieniała. Jej serce zamarło na chwilę, a dłonie zadrżały. Twarz walkirii zbladła jak pergamin. Tego się nie spodziewała.
— Skąd wiesz? — wydusiła z siebie, bo tylko na tyle było ją teraz stać.
— Tak mówi jedna ze złotych zasad akademii.
— Ale…
— To grozi każdemu, kto odrzuca Moce i dar. Mnie, Dianie, tobie, czy nawet Odynowi. Nie ma znaczenia. Niekontrolowana moc staje się potężna i odbiera rozum. Później sprawia, że zmieniasz się w jej nośnik. — Kuszi patrzyła na nią i głośno przełknęła ślinę. — Sama wiesz co dalej dzieje się z takim nośnikiem.
— Staje się demonem — wyszeptała.
Kuszi bez słowa więcej, z nosem spuszczonym na kwitnę się odwróciła. Dopiero teraz zauważyła, że dotarły na miejsce. Przed nimi wznosiły się mury katedry wielkiego mistrza. Zimny dreszcz przebiegł jej ciało. Po raz pierwszy się bała. Zadarła głowę i spojrzała na budynek. Teraz wydał jej się mroczny, przytłaczający i złowrogi. Jej serce zabiło mocniej.
W jednym z okien dostrzegła cień postawnej sylwetki.
— Odyn nas obserwuje. — Pospiesznie, ruchem głowy wskazała na okno i zamilkła. Opuściła głowę, jakby bała się, że może usłyszeć ich rozmowę. — To, co mam zrobić? — spytała cicho.
— Pomożemy ci, ale musisz przyłożyć się do nauki i robić wszystko, co ci każę bez narzekań. Bez marudzenia. — Izyda pogroziła jej placem.
— My? — Kuszi zmierzyła wzrokiem rudą, ta tylko przytaknęła. — Dlaczego?
— Ja i Diana. — Wyjaśniła pospiesznie i przyspieszyła kroku. — Diana wierzy, że — Izyda spojrzała w okna katedry — każdego można uratować. Więc lepiej jej nie rozczaruj. — Rzuciła oschle i zatrzymała się na chwilę. — Zaimponowałaś mi dziś swoim uporem — mrugnęła do niej — pomyślałam, że będą z ciebie ludzie.
— Atke nigdy się nie poddaje — wyszeptała Kuszi.
— Właśnie lady, Atke się nie poddaje. Nie wypada, żeby ich przyszła królowa się poddała.
— Nie wypada. — Kuszi uśmiechnęła się szeroko i mocno zacisnęła pięści. — Nie wypada — szepnęła do siebie.
Spojrzała na katedrę i znów jej zapał przygasł. Uświadomiła sobie, że nienawidzi akademii, tych wszystkich kadetów, zajęć, ćwiczeń, paplaniny o wojnach i wszystkiego, co mieściło się w obrębie tych murów. Tej całej dyscypliny, a już najbardziej na świecie brudu i smrodu.
Od dziecka marzyła, że gdy dorośnie zostanie królową, a nie jakąś walkirią. Miała być maginią jak jej matka. Wydać się dobrze za mąż i w przyszłości zasiąść na tronie Atke. Walka, wojny, to całe dobro i zło, w ogóle nie było dla niej.
Kuszi chciała po prostu się bawić, czerpać radość z magii i chodzić na bale. Jeść słodkości, ubierać piękne suknie, a nie taplać się w błocie i walczyć mieczem. Kto w ogóle marzy o takich rzeczach? O zabijaniu innych?
— Nie rozumiem, dlaczego Moce wybrały mnie na walkirię. Ja zwyczajnie się do tego nie nadaję Izydo — westchnęła ciężko i spojrzała na towarzyszkę. Jej oczy się zaszkliły.
— Kuszi — Izyda zatrzymała się w pół kroku i spojrzała na nią — jesteś walkirią, nie dlatego, że masz znamię. Jesteś walkirią, bo gdzieś w środku drzemie w tobie duch wojownika. Jeszcze tego nie dostrzegasz, ale tam jest. Dziś to udowodniłaś. Jesteś uparta, dzielna i zacięta. Nie odpuściłaś, choć wiedziałaś, że nie masz szans wygrać. Walczyłaś nie po to, żeby coś udowodnić, ale po to, bo w głębi duszy wiesz, że od ciebie kiedyś może zależeć czyjeś życie, a ty nie możesz wtedy przegrać. — Kuszi patrzyła na czubki swoich butów. Milczała. Przegarnęła włosy i odetchnęła. Izyda się wyprostowała. — Jeszcze nikt nie walczył ze mną z takim uporem i determinacją jak ty. — Widząc dumę oraz radość, które teraz przepełniły oczy Kuszi, Izyda zagryzła usta i ściągnęła groźnie brwi. — Jeśli to komuś powiesz, to urwę ci głowę — wycedziła przez zęby.
— Będę milczeć. — Kuszi przytknęła szybko i ruszyła pospiesznie.
Stanęły przed drzwiami katedry. Chwilę obie wpatrywały się w połyskującą, bogato zdobioną klamkę, ale żadna nie miała odwagi jej nacisnąć.
Kuszi odetchnęła. Zacisnęła pięści i pchnęła wściekle drzwi. Nagle huk uderzenia rozniósł się po pustym korytarzu niczym odgłos pękającego żelaza. Dziewczęta zamarły. Spojrzały po sobie i ostrożnie otworzyły szerzej drzwi. Kuszi nieśmiało wsunęła głowę przez szparę. Przesunęła wzrokiem po korytarzu, po schodach pogrążonych w blasku poranka i zatrzymała wzrok na czymś czarnym, leżącym w rogu.
Na marmurowej posadzce leżał chłopak zwinięty w kłębek. Trzymał się za bok i wił się po posadzce jak piskorz. Kuszi wyprostowała się i weszła do środka.
Chwilę stała i przyglądała się mu. Przypominał leżącego na plecach żuka. Gibał się i wymachiwał długimi nogami. Nagle poderwał się wściekle i wbił w nią groźne spojrzenie.
Chłopak był wysoki i szczupły. Miał ogromne, modre oczy i gęstą czuprynę kruczoczarnych, niesfornych kędziorów. Ubrany w długą pelerynę, wyglądał na maga.
Kuszi wpatrywała się w niego i już miała rzucić mu jakąś kąśliwą uwagę, gdy poczuła silne szarpnięcie i nim zrozumiała co się dzieje, wpadła w ramiona obcego. Przerażona odskoczyła od chłopaka i się odwróciła. W drzwiach stała Izyda.
— Widziałem mniej desperackie sposoby na podryw — powiedział mag, masując bolące ramię.
— Na podryw? — Kuszi powtórzyła z niedowierzaniem w głosie. Czoło walkirii zmarszczyło się wrogo, a jej oczy pociemniały. — Uważasz, że chciałam cię poderwać?
— Nie inaczej. — Uśmiechnął się szeroko. — Pewnie dowiedziałaś się, że jestem u mistrza i przyleciałaś obejrzeć nowy nabytek.
— Obejrzeć nowy nabytek?
— Dobrze — odetchnął i wbił w nią bystre, błyszczące oczy — wybaczam ci ten nietakt. Możesz mi pomasować bolący bok — powiedział i zrobił dumnie kilka kroków w jej stronę.
— Pomasować bok? — Kuszi się zagotowała. — Jeśli chcesz, to wymasuje ci plecy asagajem. O patrzcie go — syczała wściekle — chyba pomyliłeś miejsca magusie. To Walhalla, nie Atke.
— Podobno walkirie to najpiękniejsze kobiety. Przyjechałem osobiście sprawdzić — zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu — muszę przyznać, że to prawda. Więc mała walkirio pozwolę ci się zaprosić na winko. — Mrugnął do niej.
— Mała?! Ja ci dam mała, ty…
— Kuszi? Marku? — Usłyszeli za sobą donośny głos i odwrócili się jednocześnie. Na szczycie schodów niczym sam Rajzel stał mistrz Odyn. — Co tu się dzieje?
— Mistrzu wiem, dlaczego zostałem wysłany do Walhalli — Odyn zbystrzał, nim zdążył spytać, Marek wyjaśnił — żeby poznać swoją miłość.
Kuszi wpatrywała się w niego oszołomiona, z szeroko rozdziawionymi ustami i pospiesznie mrugała rzęsami. Izyda płakała ze śmiechu.
— Miłość? Chyba te drzwi za mocno walnęły cię w głowę. Lepiej idź do Merlina, niech ci coś da na wstrząs mózgu — wydusiła z siebie Kuszi.
— Kuszi — Odyn odetchnął, powstrzymując narastającą w nim radość — ma rację Marku, lepiej idź do Merlina, niech cię przebada. — Mistrz zakasłał, spoważniał i ponownie spojrzał na walkirie. — A wy młode damy, chyba szłyście do mnie? Zapraszam. — Ruchem ręki wskazał im kierunek.
Marek mrugnął do Kuszi i pomknął w stronę drzwi. Kuszi odprowadziła go wzrokiem. Mag przecisnął się przez nie i nim zniknął, puścił jej całusa na pożegnanie. Walkiria prychnęła wściekle, a jej twarz stała się purpurowa. Czuła na sobie przenikliwe spojrzenia Izydy i mistrza. Pragnęła teraz rozpłynąć się albo zapaść pod ziemię. Ramiona jej opadły.
— Pajac — wysyczała łagodnym głosem.
— Zapraszam. Zapraszam. — Odyn powtórzył i ruszył pierwszy. Dziewczęta szły równo, starły się nie podnosić głowy, nie wychylać i nie pogarszać jeszcze bardziej sytuacji.
Kuszi już kolejny raz, w tym tygodniu wylądowała przed Odynem. Gdyby nie znamię walkirii, dawno by ją wyrzucili. Prawa Sił Najwyższych były ponad wszelkim prawem i nikomu nie wolno było ich kwestionować. Szli długim krużgankiem, okna tu wychodziły wprost na plac ćwiczebny.
— Co was do mnie sprowadza? — Odyn westchnął ciężko i zatrzymał się w pół kroku. Popatrzył na walkirie przenikliwym spojrzeniem.
— Wyzwałam Kuszi na pojedynek, a ta przyjęła wyzwanie. Mistrz Terens nas rozdzielił. — Izyda wyjaśniła pospiesznie, a jej twarz stała się purpurowa. Wbiła wzrok w podłogę.
— O co się pobiłyście?
— W sumie o głupstwo — szepnęła prawie bezgłośnie Kuszi.
Odyn popatrzył na nie badawczo. Pokiwał głową i pomruczał coś pod nosem. Podrapał się po brodzie. Zaplótł ręce na plecach i zrobił kilka kroków do przodu. Zatrzymał się przed drzwiami do gabinetu i zadarł głowę.
— To pamiątka po wielkiej bitwie z armią mrocznych — powiedział chłodnym tonem. Dziewczęta zaciekawione wyciągnęły szyje i spojrzały na siebie zaskoczone. Wzruszyły tylko ramionami. Odyn tymczasem wskazał na malowidło i mówił dalej. — Od wyniku tej bitwy zależała nasza przyszłość i przyszłość całego świata. — Zamilkł na chwilę i ponownie wbił spojrzenie w walkirie. — Wiecie, dlaczego udało nam się pokonać demony i armię mrocznych? — Walkirie zaprzeczyły pospiesznie. — Nie dlatego, że nasze wojsko było liczniejsze i nie dlatego, że było lepiej uzbrojone. Zwyciężyliśmy, bo byliśmy zjednoczeni. Siła tkwi w jedności.
— Bardzo piękne słowa — wydusiła szeptem sarkastycznie Kuszi. Odyn spojrzał na nią podejrzliwie.
— Co cię gryzie Kuszi? — Mistrz wbił w nią przenikliwe spojrzenie. — Nie brak ci odwagi, bo choć wiesz, że słabiej walczysz, podjęłaś wyzwanie rzucone przez Izydę. Nie brak ci hartu ani wiedzy. Mimo to nadal nie wierzysz w siebie.
— Co, jeśli ktoś nie chce być wybrańcem? Nie czuje się w tej roli zbyt swobodnie, a nawet powiem więcej, wie, że to nie dla niego.
— Dlaczego nie chcesz być wybrańcem? — spytał otwarcie całkowicie zaskoczonym głosem Odyn.
— Nie chcesz być wybrańcem? — Izyda zbystrzała i wbiła wzrok w Kuszi.
— Może Moce się pomyliły. Może to nie ja powinnam tu być. Mój dar …
— Tym się martwisz? — Odyn przerwał jej w połowie zdania i się roześmiał. Odwrócił się na pięcie i chichocząc, ruszył w kierunku drzwi. Otworzył je szeroko, spojrzał na dziewczęta i ruchem głowy zaprosił do środka. — Kuszi, twój dar się objawi. Prędzej, czy później zrobi to. Moce nigdy się nie mylą. Jesteś w miejscu, gdzie powinnaś być. Jeśli z tego powodu opuszczałaś zajęcia i przesypiałaś treningi, to już cię uspokajam. Nie masz się czym martwić.
— Wszyscy mają dary, tylko ja wciąż jestem bez — mówiła łamiącym się głosem. — To takie frustrujące. — Nagle podbiegła do mistrza, zaszła mu drogę i wbijając w niego załzawione oczy, spytała. — Co jeśli nigdy się nie ujawni? Co wtedy? Ktoś już zrezygnował?
— Jeśli tak się stanie, wtedy Rada Wybrańców zdecyduje o twoim losie. — Odyn odetchnął. — Trenuj ciężko i pracuj, a dar sam się odezwie w momencie, w którym nie będziesz się spodziewać, a najbardziej go będziesz potrzebować.
Koniec
Części I
Herosi i Upadli
Klątwa Atlantydów
Klątwa Atlantydów - Tanatos
Klątwa Atlantydów - Ares
Klątwa Atlantydów - Malachaj
Klątwa Atlantydów - Diana
Klątwa Atlantydów - Achnaton
Klątwa Atlantydów - Odyn
Klątwa Atlantydów - Aszka
Klątwa Atlantydów - Wyrocznia
Klątwa Atlantydów - Gorgona
Klątwa Atlantydów - Królowa
Klątwa Atlantydów - Balzak
Klątwa Atlantydów - Izyda
Klątwa Atlantydów - Dżin
Klątwa Atlantydów - Zarisa
Klątwa Atlantydów - Meduza
Klątwa Atlantydów - Atria
Klątwa Atlantydów - Mot
Klątwa Atlantydów - Tezeusz
Klątwa Atlantydów - Amfitria
Klątwa Atlantydów - Kuszi
Klątwa Atlantydów - Feniks
Klątwa Atlantydów - Marek
Klątwa Atlantydów - Lilith
Klątwa Atlantydów - Kuszi
Komentarze