Przejdź do głównej zawartości

Klątwa Atlantydów - Amfitria

Klątwa Atlantydów Amfitra

Amfitira należy do starej rasy bogów. Po wielkiej wojnie jako jedna z nielicznych zachowała władzę i swoje królestwo. Nic jednak nie trwa wiecznie. Aby zachować władzę musi złamać tabu i zawrzeć niewygodny sojusz. Czy Amfitria zdobędzie, to na czym jej zależy?


Gdy jesteś królową Głębin, musisz nieustannie trzymać rezon. Głowę nosić wysoko i spoglądać na wszystkich z wyrachowaniem. Każda, nawet najmarniejsza istota zamieszkująca wodne królestwo musi wiedzieć, że królowa jest tylko jedna.
Amfitria należała do starej rasy bogów. Była jedną z nielicznych, która po wielkiej wojnie w pełni zachowała swoją władzę. Po części dlatego, że to dzięki wsparciu jej potężnej armii wybrańcom udało się pokonać demony i ich popleczników.
Z drugiej strony, aby zasiedlić morskie odmęty, ludzie musieliby stać się syrenami, czy trytonami i tym samym oddać się pod rządy bogini wód -Amfitrii
Przemiana w dziecko głębin była możliwa za sprawą klątwy Lustra Neptuna. To mroczne zaklęcie należało do pierwotnej magii. Było tak potężne, że przemieniało nie tylko ciało, ale też ducha i umysł. Za to odwrócenie jego działania było prawie niemożliwe. 
Głębia zawsze upominała się o swoje tak samo, jak Jasny Dwór - Eldirias należący do freyi, istot pochodzących od aniołów i demonów. 
Królestwo Głębin pozostawiono więc w spokoju, jednocześnie nie naruszając łączących oba światy delikatnych traktatów. 
Amfitria rozmasowała szyję. Od tego zadzierania głowy i ciągłego skupienia bolał ją już kark. Sztywnym, mroźnym jak śniegi Arktyki spojrzeniem omiotła poddanych.
Wszyscy oni wpatrywali się w nią zimnymi, rybimi oczami. Wiedziała, że każdy z tych kłaniających się teraz w pas, aż po samą ziemię dwulicowców czeka tylko na okazję, aby zająć jej miejsce.
Głębianie nie byli łatwymi poddanymi. Szczególnie arystokracja, jej dostojni przedstawiciele doskonale wiedzieli, że na tronie trzymały Amfitrię tylko dwie rzeczy: przychylność Mocy i trójząb Neptuna.
Spojrzała na śmiercionośną broń, która połyskiwała po jej prawicy. Był to wykuty ze smoczego ducha trójząb, którego trzy ostre kolce skrywały niezmierzoną potęgę. Moc w nim zaklęta mogła unicestwić nie tylko całe królestwa, zatapiając je w odmętach oceanów, ale była w stanie utopić cały świat. 
Wyprostowała się, a na jej kamiennej, pięknej twarzy pojawił się prawie niewidoczny uśmiech. Amfitria miała ciemne, długie włosy, opływającej jej białe niczym marmur, jędrne i smukłe ciało.
Jak wszyscy mieszkańcy Głębin nie miała nóg, tylko długi, w kolorze jadeitowo-złotym smoczy ogon i muskularne łapy, zakończone ostrymi szponami. Na głowie nosiła koronę wykutą ze złota, która wyglądała jak zespawane ze sobą rozłożyste koralowce.
Jej piersi zakrywał napierśnik przekuty z masy perłowej i zespawanych ze sobą muszli. U podnóża tronu siedział jej pierworodny. Był to atletyczny, równie piękny mężczyzna o oczach w kolorze otchłani głębin i z zamyśloną miną, leniwie przesuwał figury po szachownicy.
Nagle z tłumu wyłonił się dostojny starzec. Jego mlecznobiałe włosy spięte w dorodny, gruby warkocz podrygiwały przy każdym jego ruchu. Poruszał się niczym wielka jaszczurka, wbijając ostre pazury ogromnych łap w śliską, idealnie wypolerowaną posadzkę wykonaną z pociętych w kawałki opali. Zatrzymał się tuż przed tronem. Wbił wzrok w podłogę i skłonił się nisko, prawie zamiatając włosami posadzkę.
Pani kazałaś po mnie posłać. Oto jestem. — Głos starca przepłynął w umysłach królowej i jej dworzan.
Witaj Mordredzie. — Po głosie królowej słychać było, że jest czymś bardzo podekscytowana. Amfitria raczej uchodziła za powściągliwą i jak wszyscy głębianie, była chłodna w obyciu. Dziś jednak było inaczej. Jej odmienny nastrój nieco zaniepokoił zebranych. 
Jak mogę ci służyć?
— Udasz się do króla Atlantydy-Augustusa i przekażesz mu moje poselstwo. "Czas spłacić dług, który ludzie zaciągnęli u Głębian podczas wielkiej wojny. Moja pani ma syna, ty masz córkę. Niech nasze królestwa połączy silna więź, silniejsza niż wszelkie traktaty i unie. Linia krwi. Więzy małżeńskie".
Poddani wstrzymali oddech. Zimne i pełne pogardy spojrzenia wbiły się w księcia. 
Amfitra zagryzła wściekle usta. Czuła jak bardzo ją teraz nienawidzą. Spoglądali na nią z przerażeniem i odrazą. Do jej umysłu dopłynęły ich szepty, pełne były goryczy i obaw. Jedni drwili, inni jęczeli w przerażeniu, jeszcze inny kipieli z wściekłości.
Potomek Atlantydów nie jest jednym z nas! — przekrzykiwali jeden drugiego.
Jak to dziedziczka królestwa ludzi ma zasiąść na głębiańskim tronie?! To potwarz!
Może za mało urodziwe dla naszej królowej są nasze córy, że sięga po ludzki tron?
Jak ocean stary takich rzeczy nie było!
Pazerna i ordynarna.
Dość! — Królowa ryknęła wściekle i poderwała się z tronu.
Trójząb zagotował się, wyczuwając nastrój swojej pani. Rozbłysł złowrogo i zaiskrzył. Tłum zamilkł. Wszystkie oczy wbiły się teraz w królową, która nerwowo przemierzyła salę i zatrzymała się tuż przed Mordredem. Jej niebieskie niczym najczystsze szafiry oczy wbiły się w postać mędrca. 
Wybacz pani — Mordred ukłonił się jeszcze niżej — ale twoi poddani mają rację. Córka Atlantis nie jest jedną z nas. Król Atlantydy nie pozwoli na jej przemianę — powiedział pełnym spokoju głosem.
Królowa zatrzymała się w pół kroku. Przechyliła lekko głowę i wbiła w niego zimne jak lodowce spojrzenie. Zadrżał. Choć lękał się jej nieposkromionego temperamentu i wybuchowości, to był pełen podziwu dla jej geniuszu. 
Musiał przyznać, że Amfirtia była nie tylko ambitna, ale była dalekowzrocznym geniuszem, na co nie stać było żadnego z tych, którzy tak zawzięcie pchali się na tron. 
Jako jedyna wiedziała jak pokierować królestwem, żeby rozkwitało w potędze oraz bogactwie, nawet gdy manewr wymagał złamania kilku tabu i oddanie tronu ludzkiej. 
Dziś po raz kolejny udowodniła swoją wyższość ponad tym całym zbiegowiskiem dobrze urodzonego, krótkowzrocznego motłochu. 
Tym jednym posunięciem raz na zawsze pozbawiłaby potężnych przedstawicieli głębiańskich rodów złudzeń, że ktokolwiek z nich kiedykolwiek będzie miał okazję sięgnąć po tron. Małżeństwo księcia z arcyksiężną Atlantydy gwarantowało nienaruszalny pokój między Głębią a Atlantydą i jednocześnie umocniłoby pozycję Amfitrii.
Augustus musiałby być głupcem, aby nie rozważyć tak potężnego traktatu. Nawet Atlantyda miała wrogów i silny sojusznik z potężną armią był dla nich równie cenny, jak Atlantyda dla Głębian.
Nie twoje zmartwienie. — Uniosła dłoń do góry, dając mu jednocześnie znak, aby nie próbował jej przerywać. — Twoim zadaniem jest go przekonać. Słyszałam wiele pochlebnych słów o tobie. — Zmrużyła szafirowe oczy i wbiła swoje spojrzenie w stojącego przed nią mędrca. — Podobno jesteś biegły w słowie. Znasz sztuki mediacji oraz wszelkiej dyplomacji. Udasz się więc na dwór Augustusa i przekonasz go o słuszności takiego rozwiązania. — Przeczesała palcami włosy i pochyliła się w jego stronę. — Nie wracaj mi bez umowy małżeńskiej — powiedziała, szczerząc groźnie zęby.
Tak jest, jaśnie pani. 

c.d.n.

Klątwa Atlantydów 
Cześć I
Herosi i Upadli 

Klątwa Atlantydów - Prolog
Klątwa Atlantydów - Persywia
Klątwa Atlantydów - Tanatos 
Klątwa Atlantydów - Ares
Klątwa Atlantydów - Malachaj 
Klątwa Atlantydów - Diana
Klątwa Atlantydów - Achnaton
Klątwa Atlantydów -  Odyn
Klątwa Atlantydów - Aszka
Klątwa Atlantydów - Wyrocznia
Klątwa Atlantydów - Gorgona
Klątwa Atlantydów - Królowa
Klątwa Atlantydów - Balzak
Klątwa Atlantydów - Izyda
Klątwa Atlantydów - Dżin
Klątwa Atlantydów - Zarisa
Klątwa Atlantydów - Meduza
Klątwa Atlantydów -  Atria
Klątwa Atlantydów -  Mot
Klątwa Atlantydów -  Tezeusz
Klątwa Atlantydów - Amfitria


 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Klątwa Atlantydów - Wyrocznia

"Są przepowiednie, które muszą pozostać nieopowiedziane, dopóki się nie wypełnią. Wszystko ma swój początek i koniec" Wyrocznia widzi wszystko. Wie, że aby dobrze poznać przesłanie widzenia, musi być bardzo ostrożna. Czasem drobiazg, z pozoru mało znaczący, może mieć ogromny wpływ na przyszłość królestwa, a nawet świata. Czy tym razem właściwie odczytała znaki? Sny to zawoalowane wskazówki, które zdradza nam wszechświat. Czasem są ukrytymi lękami, czasem pragnieniami, a czasem zapowiedzią przyszłości.  Pytia , dzięki swojemu darowi wieszczki, który odziedziczyła po matce, znała odpowiedzi na wiele pytań i doskonale umiała rozszyfrować każdy, nawet ten najbardziej zawiły czy dziwaczny sen. Trudność pojawiała się wtedy, gdy musiała poznać znacznie własnych wizji i snów. Tu była bardzo ostrożna w osądach. Nie zawsze obrazy, które widziała, był jasne i czytelne. Były to widzenia wielopoziomowe, a obejrzane z innej perspektywy mogły dać zupełnie odmienną odpowiedź. Źle odczytana w...

Klątwa Atlantydów - Odyn

Odyn podejrzewa, że dowódcy mrocznych zostali uwolnieni i atakują Atlantydę. Jednak musi mieć pewność, nim powiadomi króla. Czy mistrz odkrył sekret mrocznych, który tak skrzętnie chronili?  Na Moce, to chyba koniec świata, stwierdził Odyn , słuchając w skupieniu raportu Aresa na temat ostatniego, nieudanego polowania na arachnę. Nagle gładka powierzchnia Oka Ra zadrżała, a twarz młodego dowódcy rozlała się jak akwarela. Przez chwilę zniknął także głos. Nie minęła chwila, a twarz młodzieńca ponownie pojawiła się w odbiciu. — Nie mam wątpliwości mistrzu . — Odyn usłyszał niewyraźny głos Aresa. — Mógłbyś powtórzyć, coś przerwało. — Tak. W Atlantis grasuje arachna. Nie mam wątpliwości. — Jesteś pewien? — Odyn wbił w niego zaciekawione spojrzenie i nim usłyszał odpowiedź, podsumował. — Na Jasność, one wymarły jakieś 500 lat temu.  — Mistrz chwycił się za głowę.  — Gdy czekałem na demona, podszedł do mnie jakiś marynarz. Powiedział, że kilka dni temu, za nim odkryto zwłoki, ...

Klątwa Atlantydów - Wyrocznia

  Wyrocznia zna wiele sekretów. Każdy mieszkaniec starożytnego świata po radę przychodzi właśnie do niej. Co sprowadziło wielkiego mistrza Walhalli do świątyni?  — Ciekawe czego on znów może chcieć? — Kloto  zastanawiała się, obserwując wielkiego mistrza Akademii Walhalli wchodzącego w bramę świątyni. Nigdy z nim nie rozmawiała. Nie dlatego, że jej nie intrygował, czy nie wzbudzał jej ciekawości jako osoba, wręcz przeciwnie, była nim zafascynowana. Jednak, gdy tylko pojawiał się na jej drodze, coś ją paraliżowało i nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Nigdy nie widziała też jego przędzy, co jeszcze bardziej rozbudzało jej ciekawość. Tylko Pytia spędzała z nim długie godziny, sam na sam. Przeważnie siedzieli w bibliotece albo spacerowali po ogrodzie. Dużo rozmawiali, a treści tych rozmów, wyrocznia nie zdradziła, nawet siostrom. Lachesis bała się Odyna, właściwie to bała się wybrańców, obcych, kupców, władców, jednym słowem nie lubiła obcych. Jakoś nie zabiegała też o...