Atria ma niezwykły dar. Widzi rzeczywistość niczym wielką przestrzeń wypełnioną kolorową energią, z której czerpie moc. Jest równie potężna co gromowładni bogowie. Prócz tej wielkiej potęgi ma ogromne serce, nie tylko dla przyjaciół.
Atria z zachwytem obserwowała zachód słońca. Siedziała na koronie wieży i wpatrywała się intensywnie w jaśniejącą poświatę gasnącej gwiazdy. Nikt nie widział rzeczywistości tak, jak ona. Jej błękitne niczym płatki chabrów oczy świat postrzegały w zupełnie odmienny sposób niż reszta istot żywych.
Rzeczywistość Atrii nie składała się z obrazów, ale z kolorów i z energii. Widziała wielobarwne, przenikające się wiązki pól energetycznych, przeskakujące iskry elektryczne, które na zamianę jaśniały, eksplodowały światłem i wybuchały milionem kolorów.
Tysiące, miliardy atomów wirowały przed jej oczami, tworząc wielowymiarową rzeczywistość pełną lśniących iluminacji i barw.
Widziała więcej, mocniej i bardziej drobiazgowo. W jej umyśle powstawały obrazy złożone z wibrujących atomów, zderzających się ze sobą i tworzących niekończące się erupcje oraz układających się w barwne aury, otaczające wszelki przedmiot, istotę żywą i wypełniające każdą przestrzeń.
Atria widziała świat, jako zlepek energetycznych wiązek, które mieniły się wielobarwnie i wzajemnie się przenikały.
Każdy ruch, drżenie powietrza, przesunięcie się energii, zamach, krok, ruch wiatru, wszystko to było dla niej nieustannie poruszającą się energią, która napędzała świat i go tworzyła.
Dla Atrii świat zbudowany był z energii, ciało ludzkie było skupiskiem poruszających się atomów, a aura walkirii, była podobna do łuny gasnącego słońca.
To był jej dar. Pochłaniała energię i tworzyła z niej niczym gromowładny bóg - pioruny, którymi potrafiła pokonać kilkutysięczną armię.
Teraz wpatrywała się w gorejącą poświatę słońca i chłonęła jego energię, czując, jak iskrzą włosy na jej ciele. Było to przyjemne iskrzenie, podobne do dotyku pawim piórem, urocze i zabawne.
Przesunęła dłonią po nagim ramieniu i zachichotała, widząc jak skrzypiąca, biała energia przesuwa się wraz z jej dłonią.
— Atria, jesteś tu?! — Usłyszała wydobywający się z głębokiego korytarza wieży, dziewczęcy głos.
— Tak! Na tarasie!
Odwróciła się i wtopiła wzrok w posępne mury Wieży Feniksa, której taras wychodził na zachód, wprost w kierunku stolicy imperium - Atlantis. Zmrużyła oczy i przetarła je palcami. Od tego ciągłego wpatrywania się w słońce oczy już nieco zaczęły ją piec i łzawić.
Najpierw dopłynęło do niej ciche sapanie, później z głębi ciemnego wejścia wyłoniła się jaśniejąca sylwetka.
Od razu rozpoznała jej aurę. To była Diana. Jej poświata była ciepła i jasna, jak słońce, a czerwono krwista łuna Feniksa-łuku, z którym arcyksiężna się nigdy nie rozstawała, oplatała jej drobną postać niczym bluszcz.
Diana podeszła żwawo i opadła ciężko na kamienną koronę. Wspięła się na palce, zadarła głowę i wyjrzała przez szczelinę.
— Całkiem tu ładnie — uśmiechnęła się. — Znów ćwiczysz?
— Tak. Właśnie absorbowałam fotony światła, wykorzystując ostatnie promienie słońca. — Atria uśmiechnęła się szeroko. — Spójrz — przesunęła dłonią po przedramieniu i uwolniła iskrzącą energię, która natychmiast naelektryzowała jej drobne włoski.
— Cudowne. — Diana roześmiała się i wspięła się na koronę. Usiadła wygodnie obok przyjaciółki, odetchnęła głęboko i nie odrywając wzroku od spokojnych toni praoceanu, szepnęła — Izyda wyzwała Kuszi na pojedynek.
— Jak to? Co się stało?
— Poszło o głupotę.
— Nie powstrzymałaś jej?
— Powstrzymałam. Nie pozwoliłam odesłać ich pod piekielne bramy.
— Ich?
— Kuszi i Zarisę. Papużki nierozłączki. — Diana westchnęła i przewróciła oczami. — Na szczęście udało mi się wybić ten szalony pomysł Izy z głowy. Namówiłam je na pojedynek.
— Żartujesz? — Diana pospiesznie zaprzeczyła. — O zgrozo. Kuszi nie ma szans.
— Sama się o to prosiła. Od dnia, gdy pojawiłyśmy się w akademii, nieustannie dokucza Izy. Czara się przelała.
— Nie rozumiem. Wszyscy jesteśmy po tej samej stronie, więc powinniśmy się wspierać, a nie walczyć ze sobą.
— Nazwała ją marchewką — mruknęła i dodała usprawiedliwiającym tonem — wiesz, że Izy jest przewrażliwiona na punkcie koloru swoich włosów. — Diana przymknęła oczy i zadarła głowę, chłonąc ostatnie promienie słońca.
— To nie jest powód do bitki.
— Być może dla nas, ale mówimy o Izy. Myślę — zamyślała się na chwilę — że Izy jest za mało pewna siebie. Potrzebuję twojej pomocy.
— Mam ją przekonać, żeby odpuściła Kuszi?
— Nie. Kuszi musi dostać nauczkę. Jeśli nie dostanie teraz łupnia, to nigdy nie da Izy spokoju. Czas zakończyć ten cyrk. — Diana z zacięciem zacisnęła usta. — Wiem, co o tym myślisz, ale czasem musi ktoś dostać kopa w tyłek, żeby się nauczyć. Zresztą przyda jej się taka nauczka. Może ruszy dupsko i zacznie przykładać się do nauki. Wciąż nie uaktywnił się jej dar. Wierzy, że grozi jej tylko wyrzucenie z akademii i spokojnie pozwolą jej wrócić do Atke. Przecież grozi jej wyklęcie. — Odetchnęła i objęła rękoma kolana. Przycisnęła je mocno do brody. — To gorsze niż śmierć.
— To prawda. — Atria spojrzała na Dianę ogromnymi zaskoczonymi oczami. — Czyżbyś martwiła się o Kuszi? Czy ja dobrze słyszę?
— Oj, Atriu. Nie lubię jej, ale nie chcę, żeby ją wykleli. Nie chcę jej ścigać jak mrocznych, tylko dlatego, że naiwnie w coś uwierzyła. W końcu jest walkirią. — Spojrzała bystro na Atrię. — Swoją drogą, kto wymyślił takie durne prawo? Przeklinać kogoś, bo nie chce być wybrańcem.
— Chodzi o to, że moc ją obezwładni. W końcu przejmie nad nią kontrolę i zrobi z niej śmiertelnie niebezpieczną kukłę pozbawioną skrupułów i uczuć. To niebezpieczne.
— Jej moc milczy. Ciężko w to uwierzyć. — Diana westchnęła i spojrzała na Atrię. — Skąd to wiesz?
— Moja babka opowiadała mi, że kiedyś w Libii narodziła się walkiria. Rodzice długo czekali na dziecko i gdy pojawił się mistrz, ukryli dziewczynę. Po latach zmieniła się w czarnomaginię. Zamordowała pół miasteczka. Spaliła ich żywcem. Nazwali ją Feniksem.
— Ciekawa historia. Nigdy jej nie słyszałam. — Diana zagryzła wargi. — Musimy ocalić Kuszi, za wszelką cenę. Nawet wbrew jej samej.
— Jaki masz plan?
— Poprosiłam Izy, żeby dała jej łupnia, ale nie za mocno. — Oczy Atrii zrobiły się ogromne, nadal nie rozumiała jej planu. — Może bitka i dobry kopniak w tyłek rozbudzi w niej ducha? Jeśli nie to Izy ma przeszkolić ją w walce wręcz. Jest najlepsza i ma smykałkę do tego. Ja kompletnie nie mam do tego cierpliwości.
— Diano — Atria położyła jej główkę na kolanach — będziesz lepszą królową niż twój ojciec, masz wielkie serce nawet dla Kuszi.
Diana roześmiała się szeroko i przesunęła delikatnie dłonią po czole Atrii, zakładając kosmyk jej czarnych włosów za ucho.
— Sama w to nie wierzysz moja droga siostro — odetchnęła radośnie. — Najbardziej mnie martwi zachowanie mistrza Odyna.
— Bo? — Atria spojrzała na nią zaskoczona.
— Zarisa już dostała przydział na pierwszą misję, a przecież jest o wiele gorsza w walce i we wszystkich sztukach od nas. — Diana zmarszczyła brwi. — O co tu chodzi?
— Mistrz zapewne ma swoje powody. Gdy tylko wróci od wyroczni pewnie od razu pośle nas na służbę. Nie masz co się martwić.
— Żeby wysłać Zarisę, nie potrzebował do tego wyroczni. Po co się do niej, w ogóle wybiera? — Zamilkła na chwilę i nagle posmutniała. — Wiesz, tak bardzo się boję. — Diana odetchnęła ciężko i utkwiła wzrok w przestrzeni.
— Czego?
— Boję się o was. Boję się, że gdy się rozjedziemy, każda w swoją stronę, to nie zdołam być wystarczająco blisko, żeby was ocalić. Uleczyć.
— Taki los wojownika. — Atria uśmiechnęła się smutno i chwyciła ją mocno za dłonie.
— Nie. Jesteście moimi siostrami. A ja jestem przyszłą królową, mam obowiązek was chronić. Co ze mnie za władca i heros, jeśli nie potrafię ocalić swoich bliskich?
Atria objęła ją i przytuliła mocno. Delikatnie, dłonią przesunęła po jej długich, jasnych jak łany pszenicy włosach.
— Wierzę, że zdołasz. Ocalisz nas. Ty jesteś Diana-wybraniec. Naznaczona piętnem herosów. Potomek wielkich królów. Córka Atlantis. Bo jeśli nie ty to kto?
c.d.n.
Klątwa Atlantydów
Cześć I
Herosi i Upadli
Klątwa Atlantydów - Prolog
Klątwa Atlantydów - Persywia
Klątwa Atlantydów - Tanatos
Klątwa Atlantydów - Ares
Klątwa Atlantydów - Malachaj
Klątwa Atlantydów - Diana
Klątwa Atlantydów - Achnaton
Klątwa Atlantydów - Odyn
Klątwa Atlantydów - Aszka
Klątwa Atlantydów - Wyrocznia
Klątwa Atlantydów - Gorgona
Klątwa Atlantydów - Królowa
Klątwa Atlantydów - Balzak
Klątwa Atlantydów - Izyda
Klątwa Atlantydów - Dżin
Klątwa Atlantydów - Zarisa
Klątwa Atlantydów - Meduza
Klątwa Atlantydów - Atria
Klątwa Atlantydów - Mot
Komentarze