Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2024

Klątwa Atlantydów - Ares

  Ares polował. Od jego umiejętności zależały losy stolicy. Ktoś jeszcze, bardziej niż wybraniec pragnął śmierci demona. Czy herosowi uda się ubić maszkarę i wyzwolić Atlantis? Ares siedział w karczmie „Pod białym Dębem” . Rozsiadł się na ławie niedaleko ognia i bacznie obserwował otoczenie. W prawej ręce trzymał kufel z winem, a lewą położył tuż obok rękojeści swojego miecza, który nosił wspaniałe imię Rognar — Unicestwienie .  Nie przyszedł tu dla rozrywki. Polował. Siedział na uboczu. Wybrał doskonałe miejsce, takie skąd widział całą gospodę i oba wejścia. Na plecy wsunął szary płaszcz. Siedział lekko zgarbiony i sączył wino. Co chwila ocierał usta rękawem i obserwował. Choć stwarzał pozory łamagi i lekkoducha, to pod zwojami płaszcza krył się doskonały wojownik.   Gdy tylko drzwi karczmy otwierały się szeroko  Ares prężył się i wyciągał szyję, żeby lepiej się przyjrzeć wchodzącym. Karczma szybko się napełniła. Strażnik miał rację.  Port w czasie jarma...

Klątwa Atlantydów - Mot

Mot w potyczce z Księgą stracił obie dłonie. Teraz każą mu walczyć ze strażnikiem Księgi. Czy Bóg Śmierci zrezygnuje, a może jednak potężna moc Księgi warta jest, aż takiego poświęcenia?  Mot-bóg śmierci siedział na drewnianym krześle w ciasnej izbie i spoglądał ze łzami na swoje zwęglone dłonie. Tyle tysięcy lat przetrwał na tej paskudnej ziemi dumny ze swojego wyglądu oraz zręczności, a tu tylko raz zaufał skrzydlatemu i skończył jak kawał zwęglonego drzewa. Splunął siarczyście na ziemię. Wbił wrogie spojrzenie najpierw w Achnatona, który na oczach wszystkich, bezwstydnie macał swojego kochanka i głupkowato potakiwał głową, przyozdobioną wielką, rubinową koroną. Później spojrzał na Lilith. Mroczna królowa maszerowała nerwowo po izbie, zamiatając suknią brudną, drewnianą podłogę. Co chwila rzucała w nich wściekłym i pełnym żądzy krwi spojrzeniem. Wyłamywała nerwowo palce, na przemiennie jej podgryzając.  Mot nienawidził jej równie mocno, jak jej głupkowatego syna, ale n...

Klątwa Atlantydów - Izyda

Izyda ma trenować z Kuszi. Jeszcze nie wie, że lekko nie będzie. Czy Ruda znajdzie sposób na przyszłą królową Atke?  Izyda w milczeniu spoglądała na plac ćwiczebny. Był pusty. Otaczały ją bambusowe manekiny imitujące przeciwników oraz tor przeszkód, zbudowany z wysokich ścian, podwieszonych lin, kołyszących się bali i kul uzbrojonych w kolce. Wszystko to tworzyło logiczną i spójną całość, która miała jeden cel. Wyszkolić herosów.  Doskonale pamiętała zderzenie z każdą, stojącą tu machiną. Były to bardzo bolesne lekcje. Odetchnęła. Przeciągnęła się, wyciągając długie ręce ku niebu i rozluźniła kark. Słońce leniwie wsuwało się na nieboskłon. Dochodziła piąta rano. Poranek wciąż był rześki.  Rozejrzała się, a jej wzrok zatrzymał się na posępnych murach akademii. Choć mieszkała tu już prawie dwanaście lat, to nadal nie mogła nazwać tego miejsca domem. Walhalla miała swój urok, a mimo to była bardziej internatem niż drugim domem.  Odetchnęła i rozpoczęła rozgrzewkę. Zacz...

Klątwa Atlantydów - Dżin

Dżin karmi się desperacją. Tylko jedno życzenie dzieli go od wolności. Czy to Malachaj uwolni demona? Pragnienie wolności paliło Ozyrysa niczym piekielny ogień. To było jak swędzenie, gdzieś w głębi umysłu. Wściekle spojrzał w poszarzałe niebo zawoalowane pustynnym kurzem i potężną klątwą. Najchętniej rzuciłby się na barierę, rozerwał ją i przedarł się gwałtem ponownie do świata ludzi.  Bezradnie spojrzał na swoje przezroczyste dłonie. Tkwił między życiem a śmiercią. — Życzenie. — Westchnął, tylko tyle dzieliło go od wolności. Trzy błahe życzenia. Wystarczyło, żeby je spełnił, a będzie wolny.  Odzyska swoją moc. Może niecałą, ale jej znaczną część.  Zawył wściekle. Zamachnął się, zakołysał i cofnął kilka kroków. Zacisnął pięści i zaryczał. Rozpędził się i uderzył w magiczną barierę. Klątwa była niczym przezroczysty mur. Rozpędzony Ozyrys uderzył w nią i odbił się od niej z taką siłą, że zadzwoniło mu w uszach. Padł na ziemię oszołomiony. Potrzebował chwili, żeby dojść d...

Klątwa Atlantydów - Wyrocznia

  Wyrocznia zna wiele sekretów. Każdy mieszkaniec starożytnego świata po radę przychodzi właśnie do niej. Co sprowadziło wielkiego mistrza Walhalli do świątyni?  — Ciekawe czego on znów może chcieć? — Kloto  zastanawiała się, obserwując wielkiego mistrza Akademii Walhalli wchodzącego w bramę świątyni. Nigdy z nim nie rozmawiała. Nie dlatego, że jej nie intrygował, czy nie wzbudzał jej ciekawości jako osoba, wręcz przeciwnie, była nim zafascynowana. Jednak, gdy tylko pojawiał się na jej drodze, coś ją paraliżowało i nie potrafiła wydusić z siebie słowa. Nigdy nie widziała też jego przędzy, co jeszcze bardziej rozbudzało jej ciekawość. Tylko Pytia spędzała z nim długie godziny, sam na sam. Przeważnie siedzieli w bibliotece albo spacerowali po ogrodzie. Dużo rozmawiali, a treści tych rozmów, wyrocznia nie zdradziła, nawet siostrom. Lachesis bała się Odyna, właściwie to bała się wybrańców, obcych, kupców, władców, jednym słowem nie lubiła obcych. Jakoś nie zabiegała też o...

Klątwa Atlantydów - Lilith

  Lilith i Malachaj mają plan jak zyskać władzę nad Księgą Adama i obezwładnić Strażnika. Czy uda im się go wcielić w życie, a może nie docenili jego siły? Mała salamandra wylegiwała się na gorącym kamieniu. Umiejętności kamuflażu mógłby pozazdrościć jej niejeden wojownik. Dzięki plamom na ciele była prawie niewidoczna. Wytwornie wtopiła się w nakrapianą powierzchnię głazu. Leżała, napinając delikatne ciałko i wystawiła grzbiet w stronę wiosennego słońca. Tylko wprawne oko było w stanie ją dostrzec. Z zarośli, nieoczekiwanie wyskoczył dodo. Pokracznie zbliżył się do kamienia. Pochylił w jego stronę łeb i zastygł. Ptak przez chwilę czujnie wpatrywał się w połyskujący w słońcu głaz. Obrócił z zaciekawieniem łeb i jeszcze bardziej pochylił się nad nim. Leniwie wyprostował kark, jakby chciał się przeciągnąć i spojrzał w niebo. Znienacka ogromny dziób runął niczym imadło, kilka milimetrów od ciała salamandry. Przerażona jaszczurka odskoczyła. Ptaszysko wrzasnęło podniecone i zaczęło ude...