Potężna, władcza i drapieżna cywilizacja, która panowała nad światem. Mityczny lud opisywany przez Platona, który zniknął z kart historii w jedną noc. Państwo, którego nazwa do dziś wzbudza wyobraźnię. Atlantyda. Czy istniała? Czy może była wymyślonym przez Platona ostrzeżeniem? Dziś recenzja książki kontrowersyjnego badacza Franka Josepha „Zagłada Atlantydy”
Atlantyda ta nazwa zapewne nie jest Ci obca. Na temat Atlantydy i jej zagłady powstało masę książek, filmów, czy gier. Cywilizacja, która zniknęła z powierzchni ziemi w jedną noc nadal pozostaje tajemnicą. Jej tragiczne zniknięcie do dziś rozbudza wyobraźnię. Kim byli? Dlaczego zniknęli? Dlaczego nie pozostał po nich choćby ślad, choćby jedna budowla? Czy aby na pewno?
Do niedawna, wśród naukowców panowała słuszność prawdy, że nie ma takiej opcji, aby wyspa zniknęła w jedną noc.
Gdy tsunami uderzyło w Indie koncepcja się zmieniła.
Odkrycie tak wspaniałych cywilizacji, jak np. Minojska, która także padła ofiarą wulkanu i zniknęła, może nie w jedną noc, ale na przełomie kilku miesięcy, utwierdziło przekonanie, że natura jest w stanie zniszczyć wspaniałą, wielowiekową kulturę, całkowicie zacierając po niej ślady.
Cywilizacje powstawały, przechodziły swoje złote okresy i upadały, znikając z kart historii bezpowrotnie.
Czas naszej cywilizacji także jest policzony, bo wszystko się kiedyś kończy. Jednak żadna z dawnych potęg nie rozbudziła tak wyobraźni naukowców, poszukiwaczy i zwykłych śmiertelników jak Atlantyda.
„Atlantyda! Sam dźwięk tego słowa budzi fascynację, ciekawość i niedowierzania, w połączeniu z pragnieniem, aby wszystko, co się o niej mówi, mogło być prawdą. Całe pokolenia badaczy i poszukiwaczy łączy obsesja na punkcie tej zaginionej cywilizacji…” tymi słowami rozpoczyna się książka F. Josepha.
Autor rozpoczyna swoją wędrówkę, przekraczając bramy Atlantydy. Oczami wyobraźni w zaskakujący i bardzo obrazowy sposób ukazuje nam świat dawnych ludzi. Dzięki błyskotliwemu i bardzo plastycznemu językowi możemy dosłownie przenieść się w czasie i zobaczyć obraz doskonałego, utopijnego królestwa.
Poznajemy wyspę tuż przed katastrofą. Możemy w niej uczestniczyć i z nielicznymi szczęściarzami zbiec przed koszmarem tamtej nocy.
Gdzie jest Atlantyda? Gdzie była?
Autor, aby ustalić miejsce, gdzie mogła leżeć dawna wyspa zwana Atlantydą, wraca do tekstów Platona.
„[…] Wtedy to morze tam było dostępne dla okrętów. Bo miało wyspę przed wejściem, które wy nazywacie Słupami Heraklesa. Wyspa była większa od Libii i od Azji razem wziętych. Ci, którzy wtedy podróżowali, mieli z niej przejście do innych wysp. A z wysp była droga do całego lądu, leżącego naprzeciw, który ogranicza tamto prawdziwe morze.
[…] Otóż na tej wyspie, na Atlantydzie, powstało wielkie i podziwu godne mocarstwo pod rządami królów, władające nad całą wyspą i nad wieloma innymi wyspami i częściami lądu stałego. Oprócz tego po tej stronie tutaj oni panowali nad Libią aż do granic Egiptu i nad Europą aż po Tyrrenię.” – Platon „Timajos”
Frank Joseph słusznie zauważa, jak mylnie obecni badacze lekceważą informacje zawarte w opisach platońskich, jednocześnie odwołując się do niesamowitego odkrycia archeologa Heinricha Schliemanna, który bazując jedynie na opisie z eposu „Iliady” Homera, odnalazł ruiny opisywanej w nim Troi.
Podobny los spotkał mityczną Dwarkę, która do odkrycia, przez naukowe elity uważana była za mit, a nie za rzeczywiste państwo - miasto.
Czemu z Atlantydą miałoby być inaczej?
W swojej książce przedstawia zdumiewające archeologiczne, geologiczne i astronomiczne dowody istnienia tajemniczego lądu, którego już nie ma. Przeszukuje ziemię w poszukiwaniu dowodów istnienia, choćby pozostałości po wspaniałych ludach, których nauki nie zniknęły wraz z ich państwem.
Pod analizę bierze Wielki Potop, którego opis znajdziemy w wielu mitach na świecie. Opis tragedii potopu nie znajduje się tylko w samej Biblii, choć to najbardziej znane źródło na ten temat. O potopie możemy przeczytać w mitach Sumeru, w indyjskich Wedach, w mitologiach indiańskich, greckich, czy mitologii starożytnego Egiptu.
Wszystkie te źródła mówią jasno o wielkiej tragedii i o tym, jak świat musiał od początku nauczyć się istnieć.
Niektóre wnioski autora są dość kontrowersyjne i należy podejść do nich z lekkim dystansem. Choć cała teoria wydaje się logiczna i bardzo spójna.
W zaskakujący sposób autor wyjaśnia istnienie mitów, jako wiedzy, która pod płaszczykiem magii, herosów i gniewu bogów, w łatwy i przyjemny sposób została zapamiętana do dziś. Wiedzy ale też ostrzeżeń, które pozostawali nam przodkowie.
Frank Joseph uświadamia nam, że Atlantyda przestała istnieć, w wyniku wielkiej katastrofy, która na zawsze zmieniła naszą planetę, dlatego nie znajdziemy wystarczających dowodów jej istnienia. Jednak, jak każda ważna cywilizacja pozostawiła po sobie znikome ślady, które połączone dają obraz wspaniałego ludu żyjącego przed katastrofą.
Dostarcza jednocześnie przekonujących dowodów, że wszystkie późniejsze cywilizacje wywodzą się od ocalałych Atlantów. Dlatego też na świcie znajdziemy liczne piramidy, kalendarze, podobne mity i pisma, które są spuścizną po dawnej potędze.
Sam autor jest dość kontrowersyjną postacią. Był twórcą nazistowskiej partii w Stanach, z której go wyrzucono. Odsiedział wyrok za molestowanie dzieci, a po wyjściu postanowił zająć się poszukiwaniem zaginionych cywilizacji i odkrywaniem tajemnic przeszłości.
Jego teoria jest dość kontrowersyjna i niewygodna dla obecnych badaczy, naukowców i archeologów z głównego nurtu, jednak prawda jest taka, że coś łączy starożytnych.
A dowody wielkiej katastrofy, która dotknęła ziemię dziesięć tysięcy lat temu, rozsiane są na całym świecie.
Książkę polecam, choćby po to, aby poznać inną, odmienną teorię zniszczenia Atlantydy i przyczyn powstania niszczącego świat Potopu.
Komentarze