Achnaton nie kryje wzburzenia pomysłem matki. Lilith ujawnia mu sekret mrocznego rytuału, co jeszcze bardziej rozjusza wampira. Czy Lilith grozi bunt? Czy mroczna władza upadnie? — Jesteś szalona! — ryknął Achnaton i zamaszyście zamiótł końcem płaszcza po ziemi. Gniewnie spojrzał na matkę. Lilith wyglądała tak, jakby w ogóle nie obchodziło ją zdanie jej pierworodnego. Wpatrywała się w niego zimnym, wyrachowanym wzrokiem, w którym kryło się szaleństwo, ślepa nienawiść i wściekłość. Wampir, czując, że jego oburzenie niewiele obchodzi Lilith, odetchnął i na chwilę uspokoił rozjuszone nerwy. Zrobił kilka kroków po izbie, wzrok przesunął po ciemnych, drewnianych ścianach i ponownie spojrzał na Lilith. Królowa mrocznych nadal stała niczym marmurowa rzeźba. Wzrok miała wyniosły, głowę uniesioną wysoko, twarz spiętą i poważną. Achnaton prychnął niczym rozjuszony kocur i z nachmurzoną miną stanął bokiem do matki. Zaplótł ręce na piersi i westchnął. — To tylko człowiek — po...
Marek w końcu odnalazł swoje miejsce. W Walhalli nie czuje się już szalonym wyrzutkiem, a szczęściarzem. Kto jest jego źródłem szczęścia? Marek stał i przyglądał się chwilę swojemu odbiciu. Wyprężył dumnie pierś i przeczesał palcami gęstą, czarną czuprynę. Wszystko nagle zaczęło układać się wyśmienicie. Właściwie to tak doskonale, że mag bał się czasem zamknąć oczy, żeby nie obudzić się z tego pysznego snu. Merlin był wciąż nieobecny, pochłonięty jakimś dziwacznym eksperymentem pozwalał mu robić, to na co miał ochotę. Nie był taki, jak jego dawni wykładowcy, którzy bez przerwy chcieli kontrolować młodego mag a i nieustannie sprawdzać jego postępy. Co rano, zgodnie z ustaleniami, biegł co tchu w płucach na plac ćwiczebny. Towarzyszył Izydzie i Kuszi podczas porannego treningu. Pełnił funkcję gapia, ale Izyda nazywała go motywatorem. To była najmilsza część jego dnia. Nie miał problemu, żeby zrywać się z łóżka przed wschodem, szczególnie że łóżka w Walhalli nie należały do n...